14.9.09

Magyar Feltámadás

A więc już mam urlop. Jakże cudownie jest być rano obudzonym przez promienie słońca przebijające się przez rolety, a nie przez znienawidzony dźwięk budzika... w spokoju zrobić sobie śniadanie, bez pośpiechu pakować rzeczy na wakacyjną podróż...
Jutro kierunek Węgry. Bez specjalnego pośpiechu, w końcu mam dwa tygodnie. Polecimy do Budapesztu, nasiąkniemy miastem, odwiedzimy znajomych w Bratysławie, może wyskoczymy do Wiednia do wesołego miasteczka...
Bez większego planu i pośpiechu. Biorąc pod uwagę, że do końca tego roku i sporą część przyszłego spędzę na walizkach między Warszawą a Sofią, to podróżniczy urlop to coś kompletnie nie dla mnie.
Odpoczynek przez zasiedzenie. Dobry plan na najbliższe 2 tygodnie.

A więc oto mój ostatni letni zestaw. Z marynarką i innymi butami doskonale nada się na jesień.

Photobucket
Photobucket
Photobucket
Spodnie/Trousers - C&A
T-shirt - Ravel (%)
Kmizelka/Vest - H&M
Szal/Shawl - India Shop
Czeszki/Shoes - KDT...
Broszka/Brooch - Galeria Centrum (%)
Bransoletki/Bracelets = H&M/C&A

So it's finally time for vacation. It's so wonderfull to be woken up in the morning by the sun beams force their way through the roller blinds. In stead of so hated alarm clock... slowly make yourself a breakfast and prepare for the trip without a rush...
Dorection - Hungary. With no hurry, we have two weeks. We flie to Budapest, planning to become saturated with this city, visiting friends in Bratislava, maybe funfair in Vienna...
No plans, no hurry. I'll be constantly traveling between Warsaw and Sofia for the rest of this year and the whole next ine, so traveling durring your vacation is the last thing in my mind...
Relaxation by standstill. It's a good plan for next two weeks.
So here's my last summer set. With jacket and other shoes it willbe perfect for the autumn.

5.9.09

Lulu on the Bridge

Za oknem deszcz, ale staram się nie odpuszczać. Nie będę siedzieć w domu i nie zagrzebię się pod kocem. Dziś wyprawa na drugą stronę Wisły i wizyta na Tattoo Fest, jutro zaś akcja Uwolnij Łacha.
Druga strona miasta to dla mnie wielka niewiadoma. Niby tam pracuję i codziennie przekraczam któryś z warszawskich mostów, ale moje życie odbywa się na lewym brzegu.
Czas na odkrywanie nieznanego.

O stroju - Ta spódnica zdecydowanie przekonała mnie do długości maxi. Aż się zastanawiam gdzie teraz znaleźć cieplejszą maxi skirt. Z kolei sandały to najlepszy nabytek tego lata. Służyły mi na Open'erze, podczas wielokilometrowych spacerów po miastach i bezdrożach i pasowały absolutnie do wzystkiego. Z nimi też się pożegnam z wielkim żalem...

Photobucket
Photobucket
Photobucket
Photobucket

Zdjecia/Pictures by: Monika H.

Spódnica/Skirt - C&A
T-shirt - H&M
Pasek/Belt - SH
Arafatka/Scarf - od Taty/from my Dad
Sandały/Sandals - Eram


It's raining, but I won't let go. I won't sit at home and I won't hide under the blanket. Today I'm planning to visit other side of the Vistula and see the Tattoo Fest, tomorrow I plan to visit Free Your Clothes party. To be true I hardly know this other part of Warsaw. I work there and I cross the river every day, but my whole life takes place in the left-side Warsaw.
It's time to discover unknown.

about the clothes - this skirt convinved me to maxi length completaly. I wonder where to find wormer maxi skirt for autumn. Sandales were the best buy of this summer. They got me through Opener Festival and all walks in the city and the country. And it fitted absolutely everting. I regret to say goodbye to them...

2.9.09

Granice mody !?!

Moda znana jest z różnych szaleństw. Nie będę hipokrytką i przyznaję, że noszę skórzane buty i torebki, zdarzy mi się czasem gdzieś dołączyć do stroju piórko. Dla mnie to opcja mniejszego zła - uważam, że wyprodukowanie sztucznych butów jest bardziej szkodliwe dla środowiska niż zrobienie skórzanych. Ale mogę się mylić.
Nowe futro zdecydowanie odpada. Jedyna opcja futrzana jaką jeszcze ewentualnie dopuszczam to "recykling" starych futer i przeznaczenie ich na dodatki. Tak by już nie ginęły nowe zwierzęta, ale by wykorzystać te futra, które powstały w czasach, kiedy jeszcze nie dbaliśmy o uczucia zwierząt.

Ale to jest dla mnie absolutnym przekroczeniem granic jakiejkolwiek wrażliwości i dobrego smaku. Torebka z wypchanego kota?!?

JAK MOŻNA!!!???!!!


Autor Zdjęcia AP/Matt Sayles
Żródło: artykuł na Go FUG Yourself

29.8.09

Why the Irish Dance That Way

A więc lata już koniec. Za chwilę dzieciaki wrócą do szkoły, kasztany zaczną się sypać z drzew.
Korzystam z ostatnich słonecznych dni jak tylko mogę. Przedłużę lato wybierając się na zasłużony urlop w cieplejsze rejony Europy, ale to dopiero za 2 tygodnie.
Na razie jeszcze tu.
Ostatnio zrobiłam z 4 nowe sesje zdjęciowe, ale ze względu na nadmiar obowiązków i poważne uzależnienie od Facebookowej gry FarmVille nie znalazłam chwili na ich przejrzenie, przycięcie, poprawienie światła, kontrastu itd,itp.
Dlatego też to zdjęcie nie należy do najnowszych. Co do szarawarów to dałam się do nich przekonać Bag Lady, Bastet i Rurzowej - może nie wyglądam w nich tak dobrze jak dziewczyny ale są tak niesamowicie wygodne, że jestem w stanie poświęcić wygląd dla tego cudownego poczucia nieskrępowania. Czuję się w tym stroju znów trochę jak dziecko. Że mogę wszysto. I nie jest ważne co myślą ludzie.
Stąd też ta sesja inspirowana Aife.
Strój ten wybitnie irlandzki w kolorystyce miałam na sobie na koncercie U2. Kiedy dotarłam na miejsce i zobaczyłam ludzi z biało czerwonymi dodatkami spojrzałam na siebie i wtedy mnie olśniło - ja jestem Irlandia!!!
O samym koncercie zdecydowanie polecam poczytać u Bastet - wrażenia miałam identyczne.
Ireland
Szarawary/Harem Pants - India Shop
T-shirt - H&M
Szal/Shawl - Galeria Centrum (%)
Japonki/Flip Flops - Souk in Marakesh


So summer is ending. It's just a moment and kids will be bac to school, chesnuts will start to fall. But I still want to catch last of the warm days. I will make my summer longer going to the warmer warts of Europe, in 2 weeks time.
Since then I'm here.
Lately I've made 4 sessions, but because of lack of time and serious addiction to Faceboo game called FarmVille I have no time to go through the photos, crop them, correct light, contrast ect...
For that reason this picture si not the latest one. I let myself to be convinced by Bag Lady, Bastet and Rurzowa to wer harem pants. Maybe I don't look in it as good as girls, but those pants aro so comfy that I can sacrifice look for the most wonderful feeling of freedom. Feeling like a child again. Feeling that I can do everything. And it doesn't matter what people think.
That is why I thought of making session like Aife.
This very irish in colors set I'd on U2 concert in Chorzów. When I got there and found all those people wearing white and red accesories I looked at myself and I got enlightened - I'm Ireland!!
As for the impressions from the concert - check it on Bastet site - I felt the same.

8.8.09

Racing Stripes

Są takie dnie, kiedy świat pędzi w takim tempie, że w żaden sposób za nim nie nadążę. Że wlekę się na samym końcu peletonu z trudem oddychając ze zmęczenia.
W takie dni wiem, że już czas najwyższy na urlop. Na leniwe leżenie nad jeziorem, czytanie książki na trawie ciszę i spokój z dala od miejskich zgiełków.
Jeszcze nie teraz. Jeszcze miesiąc.
Na razie ślimaczę się w takie dnie zużywając minimalne ilości energii. I kiedy rano wstanę wreszcie po 3 przypomnieniu budzika, ta pasiasta koszula nadaje się idealnie. Jest luźna, przewiewna, sprawiająca miłe wrażenie nonszalanckiego rozleniwienia...
Moje pasiaste koło ratunkowe.

Photobucket

Koszula/Shirt - C&A
Jeans - Reserved
Buty/Shoes - New Look (Allegro)
Kolczyki/Earings - lokalny sklep/Local shop

There are days when the world runs like crazy and I feel I can not keep pace with it. I feel like I'm running at the end of the pack and I'm gasping for breath.
These are the days I know I need a vacation. Lazy days by the lake, with book and quiet time on grass far away from city turmoil.
Not now yet. One month left.
Currently I'm snaily slow and I trie to use as little energy as it's possible. When I get up in the morning after third alarm clock's call this stripy shirt is just perfect. It's loose, cool and makes me look so nonchalantly relaxed.
My stripy last resort.

4.8.09

the Mountain, the River and the Road

Bieszczady? Nie, Mazury.
Dokładnie okolice Ostródy.
W te wakacje wyrobiłam chyba rekord kursowania n trasie Warszawa-Gdynia-Warszawa. Na przełomie czerwca i lipca przemierzyłam tą trasę 4 razy... Wiem, dla zawodowych kierowców to nic wielkiego, ale ja do zawodowych kierowców nie należę. I chwilowo mam tą trasę z głowy po tym jak w czaie ostatniego powrotu zaliczyłam nieplanowany postój na mały pożar i lawetowanie do Wawy...
Samochód u mechaników a ja odkrywam uroki warszawskiej komunikacji miejskiej.
Nie jest źle, przynajmniej książki jest czas poczytać jednak tkwiąc z mieście tęsknie do takich dni jak ten na zdjęciu. Ciepło, z lekkim wiaterkiem, spontaniczne zjechanie z "siódemki" w pierwszą lepszą drogę w lesie. Spokój i delikatny szum zboża kołyszącego się na wietrze...
Istna błogość...

Mój strój to nic specjalnego, wygodne spodnie i buty do jazdy i koszula w delikatną łączkę upolowana na Szmatrix'ie. Zestaw idealny na leniwe popołudnie.

MRR
Koszula/Shirt - Szmatrix
Jeans - Reserved
Buty/Shoes - Puma

It's not Bieszczady Mountain, it's Mazury, lake district of Poland.
This summer I've st me new record of traveling on route Warsaw-Gdynia-Warsaw. At the turn of June i did it 4 times...I know that for professional drivers it's nothing special, but I'm not a professional driver. And I won't be a driver for a while as durring my last return to Warsaw I had a little stop for the fire and continuing trip with AA truck's help...
Car is at mechanic's now and I have time to acquaint myself with public transportation in Warsaw.
It's not so bad, at least I have time to read books, but staying in the city for the weekends makes be miss days like the one on the photos - those with warm gentle wind, spontanious leaving the main road to find ourselves in quiet fields waving gentle in the wind...
So blissful...
My look is nothing special = comfy pants and shoes for driving and shirt with delicate pattern that I've got from Szmatrix swap party. Perfect look for perfectly lazy afternoon.

22.7.09

Picture This

Trochę czasu zajęło mi by pokazać te zdjęcia.
Może podświadomie chciałam by były tylko moje.
Ale są zdecydowanie zbyt piękne aby nie pokazać ich wszystkim.
Aż nie mogę uwierzyć, że to ja.

sesja1

Photobucket

Photobucket

sesja 4


Te niesamowite zdjęcia zostały wyczarowane przez Agnieszkę Kubilus, zawodowego fotografa i grafika, a jednocześnie moją koleżankę z pracy.
Do spółki z wizażystką, Anetą Duchnowską-Jeżak potrafią odmienić kobietę (i nie tylko) nie do poznania.

Absolutnie nigdy nie myślałam, że zobaczę siebie w takich lokach. I że tak dobrze będę się bawić w trakcie tej sesji. A było wręcz idealnie - 4 absolutnie nieprofesjonalne modelki, całe mnóstwo kosmetyków, wino i truskawki.
Doskonała zabawa.

Z pewnością to jeszcze kiedyś powtórzę.
Hm.... myślę, że jak sobie strzelę tatuaż na 30 urodziny, to wybiorę się do Agnieszki na sesję aktów...

Dla spragnionych większej liczby doskonałych zdjęć polecam stronę Agi.


PS: tak, to są moje prawdziwe włosy, jeszcze przed ścięciem.

He're some pictures made by my colleague and profecional photographer and grafic designer, Agnieszka Kubilus. Together with make-up artist, Aneta Duchnowska-Jeżyk they can do miracles.
I still can not believe it is me in these pictures.

PS: Yes, these are my own hair, before I cut them short.

10.7.09

Przewodnik po Polsce - Gdynia Wielki Kack

Drogie Panie i Szanowni Panowie,
Chciałabym Wam zaprezentować jedno z moich ulubionych miejsc dzieciństwa - Dworzec Gdynia Wielki Kack.
Tak, dworzec.
Urokliwy mały budynek położony na skraju miasta i Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, tuż nad pełnymi ptaków i roślin mokradłami, które kiedyś były Jeziorem Wielkokackim.
To tędy przebiegała jedna z najważniejszych linii kolejowych międzywojennej Polski, dzięki której możliwe było eksportowanie węgla ze Śląska do Szwecji. I to tą drogą w 1939 roku uciekali z Gdyni mieszkańcy na wieść o zaatakowaniu Westerplatte...
Dziś to cicha stacja. Kiedyś latem zabierałam koc i szłam położyć się na równo przyciętej trawce dworcowego ogrodu aby poczytać książkę. Pociąg jeździ tu tylko parę razy na dzień. I zabiera w cudowne miejsca - do Babiego Dołu, gdzie można rozpocząć wędrówkę urokliwym szlakiem Jaru Raduni. Stąd można dotrzeć do Wieżycy, miasteczka z najwyższym wzniesieniem Wzgórz Szymbarskich, który zimą jest ulubionym miejscem wypadowym trójmiejskich narciarzy.
Stąd można dotrzeć do samego serca Kaszub.
I stąd, poprzez urokliwy rezerwat Kacze Łęgi, spokojnym spacerem po torach, można wrócić znów do tętniącej życiem Gdyni, na plażę.
Tu najlepiej jest pozwolić wzrokowi błądzić po linii horyzontu na której spotyka się niebo i morze.
Photobucket
Sukienka, Naszyjnik/Dress, Necklace - C&A
Walizka/ Suitcase - moich rodziców/my parents'


Ladies and Gentlemen,
I would like to present you one of my favourites childhood's places - Gdynia Wielki Kack railway station.
Yes, the railway station.
Little charming building on the edge of city area and 3City Landskape Park, next to the swamps, filled with birds and flowers, that used to be Wielkokackie Lake.
This was the way that in 1920'ies polish best coal was traveling from Silesia to Sweden. It is also the way that Gdynia citizens were fleeing when Westerplatte was attacked in 1939.
Today it's just a small railway station. I used to take a blanket and lay down on station's lawn to read a book.
There's only a few trains leaving this station every day, but they can take you in the most wonderful places of Kaszubian area - to Babi Dół, where you can take a hike next to the river in Jar Raduni, or to Wieżyca, the highest point of Szymbark's Hils - favourite winter spot of skiers from 3City area.
From here you can get strangt to the Kaszubian's centre.
Or you can take a rails hike right back to Gdynia city center, back to the beach to let your sight to wander along the line where sea and sky meets.

28.6.09

A Walk in the Spring Rain

Pogoda ostatnich paru tygodni wprowadziła mnie w letarg. Praca, dom, praca, dom. Zużycie energii w wersji minimum i ograniczenie ruchliwości jedynie do wtorkowych zajęć z tańca.
Patrzę za okno i czuję, że czas letargu się skończył.
Wczorajszy popołudniowy spacer po Nowym Świecie wraz ze Stadem Zombies rozbudził we mnie potrzebę uaktywnienia się. Może akurat nie w tak krwawy i spektakularny sposób, ale czas wyleźć ze swej krypty.
I już niestraszne mi burze i deszcze. Byleby było ciepło. Wtedy lato może być jakie chce. Jestem na nie przygotowana.

Rain

Zestaw na deszczowe chłody:
Kalosze/Wellington Boots - Heavy Duty
Jeans - Orsay
Sweter/Sweater - Camieu
Kurtka - Cubus
Szal/Shawl - Galeria Centrum (%)


For the past few weeks weather put me in lethargic state of mind. Work, home, work, home. I've limited energy consumption to the minimum and my activities were cut down to Tuesday's dance classes.
But now I look throuth the window and I know this time is over.
Yesterday's Zombie Walk on Nowy Świat street woke my need for social acctiveness. Maybe not so bloody and spectacular one, but it's time to leave my crypt.
And I don't mind rain and storm. As long it's warm. In this case summer can be whatever it wants. I'm prepared.

26.5.09

Mamma Mia

Wszystkiego Najlepszego Mamo
Dziękuję Ci, że jestem

Mamma Mia

23.5.09

The Eyes of the Panther

Nie uwierzycie, ale ten szal i torba-worek to moje pierwsze rzeczy z "panterowym" wzorem ever, ever.
Jakoś zawsze miałam alergię na ten wzór. Genialnie wyglądał na innych i zazdrościłam umiejętności noszenia zwierzęcych motywów. Ale ilekroć zakładałam panterę na siebie czułam się niesamowicie tandetnie.
Dopóki nie znalazłam w ciucholandzie tej torebki. Z delikatnej mięciutkiej naturalnej skóry, z gustownie tłoczonym wzorem. Do tego skórzana podszewka i długi pasek. Idealnie wygodna. Nieduża, ale mimo to bardzo pojemna, więc stała się doskonałą alternatywą dla wielkiej czerwonej torby.
A jak się powiedziało a, to czas na b. A więc krążąc po centrum handlowym zajrzałam do miejsca, do którego absolutnie nie zachodzę, czyli Tally Weijl. I wielkie zaskoczenie. Stonowany, szaro-czarny, w panterkę. Idealny dodatek i tryliardowy szal do kolekcji.

Więc dla lekkiego wyciszenia wiosennej ferii barw kojący zestaw w pełnej gamie szarości, od czerni do bieli...

Panther

Szal/Shawl - Tally Weijl
Torba, Kamizelka/Bag, Vest - SH/Trifted
Spodnie, Bluzka/Trousers,Blouse - Camaeiu
Buty, Pasek/Shoes,Belt - H&M
Bronsoletki/Bracelets - C&A, Indiashop


Strasznie spodobało mi się robienie zdjęć na tle idealnie wypolerowanego marmuru...
Poniżej wynik "podrasowania" jednego z nich...

Photobucket

You won't believe, but this bag and shawl are the first "panthery" things I had bought.
Ever, Ever.
I always thought that others looks great in it, but I felt a little bit trashy.
Until I've found this bag. It's made of wonderfully delicate leather with subtle stamped pattern. Small, but the same time very spacious, which makes it a perfect alternative for the big red one.
Next was the shawl. I was wandering the mall and ended up in the place I usually never goes - Tally Weijl. And there it was. Toned down, black&while shawl with panther print. Just perfect for my oversized shawls' collection...

So, resting a little bit from magnitude of springly colours I've decided to wear all shades of gray, from glack to white.

Also I liked a lot taking picture against the backgroud of perfectly polished marble, so I took one more and "pimped it up" a little bit...

20.5.09

The I Inside

Jeśli chodzi o torebki to muszą spełniać dwa warunki: pasować do wszystkiego i pomieścić wszystko. Jak widać poniżej moja ukochana torebka zdecydowanie spełnia warunek drugi...

Inside
1. Pudełko w którym zabieram do pracy przekąski
2. absolutna niezbędność... czyż nie?
3. Z wielkim trudem domknięty portfel...mam manię kolekcjonowania rachunków
4. Najgenialniejszy olbrzymi i twardy pokrowiec na okulary
5. MBbułki antishine....idealne przed spotkaniem
6. Muzyka wszelka na długie spacery ukryta w małym pudełku
7. Muzyka z większego pudełka, czyli panel do samochodowego radia
8. Mały aparat do szybkich zdjęć w locie
9. Podręczna apteczka
10. 3 pendrive'y... tak na wszelki wypadek
11. Lek przeciwbólowy... jestem lekomanem
12. Zestaw samochodowy z genialnym łosiem-superktosiem
13. Oby mi się szybko nie przydała
14. Sony Ericsson forever - prywatny i służbowy
15. Zestaw dla urody: puder, błyszczyk, lusterko
16. Taśma dwustronna dla ratowania różnych sytuacji
17. Akurat skończyły mi się papierosy...
18. Jakoś muszę się dostać do domu, nieprawdaż?


A wszystko mieści się w tym

Photobucket
Może nie idealna do wszystkiego, ale i tak się prawie z nią nie rozstaję...

19.5.09

Miss Pinkerton

Pogoda ostatnio niespecjalnie letnia, więc sweterki wszelakie wróciły do łask.
W tym ten zdecydowanie za duży w najcudowniejszym delikatnym odcieniu różu.
Prosty krój, delikatne marszczenie przy rękawkach i te perfekcyjne "zwisy" przy dekolcie.
Uwielbiam go tak, że mogłabym nosić bez przerwy...

Jest to pierwsza różowa rzecz jaką kupiłam sobie od bardzo dawna z pełną świadomością i będąc zdrową na ciele i umyśle (nie licząc tego wariactwa...) Zawsze miałam wrażenie, że to nie jest kolor dla mnie.
Człowiek się całe życie uczy...
Photobucket

Sweter/Sweater - Marks & Spencer (SH/Trifted)
Jeans - Reserved

Kolczyki/Earings - własnoręczne/self-made

Lately, weather wasn't very summery, so swaters gained my favour again.
Particulary this overisized one in the most beautiful delicate shade of pink.
Simple cut, little gathering on sleaves, and those perfect "hang" on neckline.

I't the first pink thing that I bought for a very long time (not counting this madness). I always thought that this is not the color for me.
You learn all the time...

12.5.09

Rzeczpospolita Babska

Coś się mnie zdaję, że notkę z warszawskiego spotkania dodaję jako ostatnia.
Nic dziwnego - minął już miesiąc, po drodze ominęła mnie akcja rowerowa i pewnie jeszcze parę innych wydarzeń....
No cóż. Nie można być wszędzie.

Jako że o spotkaniu napisano już wszystko tu, tu i jeszcze tu i pewnie jeszcze w paru innych miejscach, to nie będę się rozpisywać poza stwierdzeniem że Baby Przodem i więcej takich Rządów doskonale ubranych kobiet na ulicach!!

Jako, że zdjęcie być musi, oto moja pseudociążowa tunika, która w cudowny sposób nadyma się akurat do zdjęć, tak, że wyglądam w niej jakbym miała dupę niczym szafa trzydrzwiowa z lustrem...
Ale i tak ją uwielbiam.
Photobucket
Tunika/Tunic - bazarek/market place
Spodnie/Trausers - Orsay
Kamizelka/Vest - H&M
Oxford shoes - Gortz 17
Pin - Dillemmas Magazine


I think I'm the last one to add note about Warsaw meeting.
I'ts been a month, I missed a Bicycle Action and probably some other interesting events...
Well... you can be everywhere.

About the meeting was already in here, here and here and probably in some other places, so I won't write enythig but - Go Ladies! and I wish we could see more well dressed girls on streets everyday.

As there should be a picture I present you my pregnent-like tunic that always fill up with air exact the moment of picture taking, which makes my ass look like huge three door wordrobe...
But I still love it.

17.4.09

Una Casa Con Vista al Mar

Tydzień spędzony w ukochanej Gdyni doskonale mi zrobił.
Zdążyłam się klasycznie i świątecznie przejeść, nawdychać morskiego powietrza, odwiedzić wszystkich znajomych i pooglądać "świeże" dzieci.
I wybrać do fryzjera. Był on niezwykle szczęśliwy jak dałam mu wolną rękę w wyborze fryzury z jednym jedynym zastrzeżeniem - mam przestać wyglądać jak grzeczna dziewczynka.
I bardzo podoba mi się wynik jego prac.

Nowa fryzura zachęca do nowych kombinacji ciuchowych. Na świąteczną wyprawę nie zabierałam ze sobą zbyt wiele rzeczy i już trzeciego dnia stanęłam przed dramatycznym wyborem... W co mam się ubrać? Jako, że nie znalazłam nic w swojej torbie, dokonałam "nalotu" na torbę Lubego i uprowadziłam mu koszulę...

Photobucket
Koszula/ Shirt - H&M (dział męski/Men)
Pasek/Belt - H&M (dział damski/Women)
Jeans - Reserved
Bluzka/Blouse - Camieu
Buty/Snickers - Puma
Okulary/Sun glasses - Vision Express


I have spend the most wonderful week in my hometown Gdynia. As usually I ate to much for Easter, but also had a chance to breath fresh sea air,visit friends and meet their "fresh" babies.
And I visited hairdresser. He was delighted when I told he he can do whatever he wants with just one condition - I don't want to look like a good girl.
And I realy like what he came out with.
New hair inspired me to try some new sets. I did not take much clothes so on the third day I realised I have nothing to wear and I ended up "invading" my boyfriend's bad and "kidnapping" his shirt...


Ech... kocham moje miasto... i nie ważne gdzie mnie los rzuci, Gdynia zawsze będzie moim domem... już mi za Nią tęskno...
I already miss my beloved Gdynia... Wherever I ends up this place will always be my home...


6.4.09

Trois couleurs : Rouge

Po pierwsze przepraszam za opóźnienie. Całą niedzielę spędziłam na sesji ze znajomą fotografką, ale o tym innym razem.
Na razie o Wędrującym Sweterku. Muszę przyznać, że żadna akcja nie wzbudziła u mnie jeszcze tak pozytywnych emocji. Moje "posiadanie" sweterka idealnie zbiegło się z pięknym słonecznym dniem. Aż się musiałam siłą powstrzymać, żeby nie zwlec mojego faceta o 8 nad ranem i nie zaciągnąć go na zdjęcia.
A więc trzy kolory: biel, czerń i czerwień. Najbardziej elektryzujące zestawienie jakie znam. Zestaw kolorów za pomocą można uzyskać miliony przeróżnych efektów w zależności od ilości każdej z barw.
U mnie stonowana elegancja z tą idealną odrobiną szaleństwa. Bo czerwone paznokcie, to coś czego na codzień nie noszę. A te buty to już na prawdę szaleństwo....

Trois coulours : Rouge
Na sobie mam:
Sweterek/ Sweater - Big Star
Spódnica/Skirt - Camieu
Buty, Pasek/Shoes, Belt - H&M
Korale/Beads - Mały sklepik na sopockim Monciaku/Small shop on Monciak Street


First, I'm sorry for the delay. I was busy all Saturday with on photo shoot - I'll tell about it next time.
Now, let's talk about this Wandering Sweater. I must say I wasn't so exited for a long time. My "randes-vous" with this sweater took place on the most beautiful, sunny day, so I forced myself not to wake my Man up at 8 in the morning, but I let him to sleep a little more.
For this outfit - just three colours : white, black and red. The most electrifying combination I know. You can receive milions of different effects, depending on amount of every of the colours in the set.
For me, toned down elegance with a tiny bit of madness. Red nails is something I don't usually wear. And those heels - crazy...

29.3.09

Hannah takes the stairs

Już dobrze.
Już ciepło.
Już idąc na sobotni spacer mogłam ubrać wiosenny płaszcz. I choć zieleni za dużo jeszcze nie widać, co najwyżej ostrą żółć i fiolet krokusów lub delikatnie różową biel stokrotek, już wiadomo, że zima za nami.
Parki zapełniły się spacerowiczami, znów trzeba uważać na rowerzystów, a restauratorzy powoli przygotowują się do rozstawiania letnich ogródków.
I nawet Warszawa wydaje się bardziej przyjazna.
Niech to trwa.

Odnośnie dzisiejszego zestawu. Kieszonkowy zegarek w roli wisiorka widziałam już wiele razy, jednak jak mam przywołać gdzie konkretnie, to nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Wiem, że widziałam zegarek u Babsztylove już w styczniu, ostatnio u Marchewkowej, ale zabijcie mnie, nie wiem gdzie jeszcze... Kolorystyka zestawu jeszcze zimowa, minimalistyczna. Luźna i bez szaleństw. Idealna na leniwą sobotę.

Photobucket
Jeans - Orsay
T-shirt - H&M
Długi Sweter/ Long Sweater - Lindex (SH/trifted)
Botki/Boots - Heavy Duty
Szal/Shawl - Zwykły Sklep/Local Shop
Zegarek/Pocket Watch - Allegro.pl


It's good, it's warm at last.
I could wear my spring trench coat on the walk on Saturday. And even if there's not much green around, more bright yellow and purple of crocuses and pale pinky white of daisies, you can feel that winter is over.
Parks are full of strolling people, again you have to look out for cyclists and restaurateurs are preparing to set open-air tables.
And even Warsaw seems more friendly.
Let it last.

As for today's outfit. Pocket watch as pendant I've seen so many times that I can not remind where. For sure I've seen it in January on Babsztylove, and recently on Marchewkowa, but shoot me, I don't know where as well... Colors for this outfit are still from winter palette, minimalistic and plain. Perfect for lazy Saturday.

22.3.09

Brick Lane

Wiosna uparcie nie chce nadejść.
Na trawniku koło domu pojawiły się krokusy i walczą o miejsce z pozostałymi po zimie psimi "pamiątkami".
Wciąż jednak więcej szarości niż kolorów. Również o ubiorze. Nijakość na około wciąż zniechęca do wypuszczenia z szafy pudrowych róży, soczystych zieleni i morskiego błękitu.
Póki co "oswajam" beżową sukienkę.
Tą znalazłam na tegorocznej wyprzedaży. Jej neutralny kolor jest idealną bazą do wszelkich wariacji kolorystycznych. "Pęknięty" dekold i podwyższony stan idealnie podkreślają biust i talię oraz dodają elegancji, zaś kieszonka na brzuchu wprowadza odrobinę powiewu świeżości do tego klasycznego kroju. Dodatkowo lekko opadające ramiona i delikatne zwężenie przy kolanach to krój idealny dla mojej "gruszkowej" figury.
Może len nie jest najwygodniejszym materiałem, jednak już wiem, że będzie idealna na upalne letnie dni...
Na razie musi wystarczyć zestaw z kozaczkami, swetrem i szalem.

Photobucket

Sukienna/Dress - Zara (Sale)
Sweter/Sweater - H&M
Kozaki/Knee-length Boots - Allegro.pl


Spring stubbornly don't want to come.
On the lawn next to my place I've spotted crocuses fighting for the place with dog's winter "leftovers".
But still there's more gray than colors seen around. Also in clothes. Colorlessness around does not encourage to release delicate rose, juicy green and marine blue from the wordrobe.
That is why I decided to "tame" beige dress.
I've found it on this-year sale. It's neutral color makes it perfect base for all colorful variation.
"Burst" neckline and high waist emphasize the bust and add elegance and pocket on the stomach is bringing breath of freshness to this classic tailoring. Also slightly dropped shoulders and narrowing around the knees is perfect for my "pear" figure.
Linen is maybe not the most confortable fabric, but I know it will be perfect for hot summer days...
For now set with knee-lenght boots, sweater and shawl must be enough.

14.3.09

Say it in Russian

Ostatnio po raz kolejny układałam w stos książki.
Po raz kolejny, gdyż jedną z ulubionych zabaw kota jest przewracanie misternie zbudowanej na dnie szafy konstrukcji z książek. I ta zabawa będzie trwała, aż nie dorobimy się wreszcie półek.
Ale ja nie o tym.
Wśród książek znalazłam coś, co zadziwiło mnie niesamowicie. Słownik hiszpańsko-rosyjski.
Nie znam żadnego z tych języków, mój Luby również nie. Trudno jest nam skojarzyć skąd znalazł się u nas ten słownik, jednak oglądanie jego pożółtych kartek pokrytych absolutnie nieznanym nam językiem ma w sobie coś z wyprawy w odległą podróż.

Z dalekimi podróżami rosyjskiego marynarza skojarzył mi się też ten cienki sweterek, kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy. Bo biało-błękitne pasy i luźne spodnie w granacie lub bieli to strój który nieodzownie będzie mi się kojarzył z olbrzymimi żaglowcami prującymi przez północne morza na pełnych, białych żaglach...
Say it in Russian
Sweter/Sweater - SH/Trifted
Jeans - Reserved
Buty/Shoes - New Look (Allegro)


Recently I had to put all the books in the pile once again. One of the favourites plays of my cat is to destroy the elaborate construction I've created at the bottom of the wordrobe. And she will do so as long as I don't buy shelves.
But this is not the topic of this note.
While going through the books I found something really surprising: spanish-russian dictionary. Neither me not my boyfriend talks in any of these languages so we were really surprised with this discovery. But I must say that leafing through it's yellowed paged felt like going on a faraway voyage.

The long sea voyage of the russian sailor was the first thing that came to my mind when I saw this thin sweater. Combining it's white and sky-blue stripes with navy-blue or white wide trousers creates the look that I associate with giant sailing- ships going across northern seas with white sails fully hoisted.

12.3.09

Maybe I'll come home in the Spring

Przedwiośnie.
Niby już minęła zima, ale jeszcze rano widać śnieg na gałęziach.
Niby już wiosna, ale bez rękawiczek grabieją dłonie.
Tylko bazie utwierdzają w przekonaniu, że nie utknęłam w tym zawieszeniu między ciasno otuleniem płaszczem a lekkim powiewem ciepłego wiatru podrywającego sukienkę.
Jeszcze tylko parę dni...
Maybe I'll come home in the Spring
Płaszcz/Coat - Zara (Barcelona)
Czerwona Torba/Red Bag - Witchen
Spodnie,Sweter,Bluzka/Trousers,Sweater,Blouse - Camieu
Buty/Shoes - Gortz 17
Naszyjnik/Necklace - Unik (Barcelona)

Early spring.
It seems winter is over, but still you can see snow on trees in the early morning.
It seems spring is already here, but still hands go numb if I leave without gloves.
And it's only catkins that makes me sure that I'm not stuck in this season between tight wrapping myself with warm coat and light and warm wind playing with the dress.
Few more days left...

5.3.09

Take on Me

Pamietacie ten kawałek A-ha?
Ten niesamowity kreskówkowy teledysk, przy którym zastanawiamy się nadal jak oni to zrobili bez techniki cyfrowej...
Ja nie wstydzę się przyznać, że mam wystarczająco dużo lat aby przyznać się, że pamiętam ten utwór. Może nie dokładnie z momentu jego nagrania, ale zdecydowanie jest to jedno z pierwszych skojarzeń odnośnie muzyki lat 80-tych.
W ramach tych skojarzeń przy A-ha i innych "wielkich" dziełach muzycznych tamtego okresu bawiłam się jakiś czas temu na firmowej imprezie.
Oczywiście aby wczuć się w atmosferę, należało się w nią również wpasować...

Photobucket
Retro podróż odbywam w:
Spódnice,Tunika, Pasek/Skirts,Tunic,Belt - SH/Trifted
Koronkowe Rękawiczki/Lace Gloves - House
Getry/Leg-warmer - lokalny sklepik/local shop

Do you remember this song by A-ha?
That incredible animated video that still makes us wander how they did it without digital technic.
I'm not ashamed to admit that I'm old enough to remember this song. Maybe not from the first moment it was played, but when I think about the 80-ties this one comes to my mind as one fo the first.
In reference to the spirit of the 80-ties I attended some time ago company theme party...
Properly dressed...

Thanks Ray!

A więc znalazła się dobra dusza, która wreszcie napisała jak wrzuca się duże obrazki...
No to czas poprawić wygląd bloga.

2.3.09

Ulubione zdjęcie

Całą zimę trzymałam się dzielnie, więc z pierwszymi oznakami wiosny mój organizm złożył broń i poddał się chorobie.
A więc mogłam absolutnie zapomnieć zdjęciach w pierwszy bezśnieżny, słoneczny weekend.
Po vintage akcji przeprowadzonej przez Harel i po tym retro zdjęciu u Sztywniary, przejrzałam odmęty mego dysku i oto prezentuje wam moje ulubione zdjęcie z dzieciństwa.
Me and dog


Niedokładnie zdjęcie - mój ojciec w tamtym okresie używał klisz diapozytywowych (czy jak to się zwie...) - czyli popularnych slajdów. Jakiś czas temu zauważyliśmy, że zaczęły one blaknąć (parę lat od ich zrobienia minęło...), więc zeskanowaliśmy wszystkie...
Za jakiś czas pokażę jeszcze kilka.
Na tym ulubionym mam 1,5 roku, właśnie wystraszyłam psa sąsiadów.
A na sobie mam sukienkę ze szkarłatowego aksamitu, w którą była ubierana jeszcze moja mama...
Jaka szkoda, że ta sukienka zaginęła w trakcie przeprowadzki...

I was holding on for the whole winter, but my body gave up with the first sight of spring and I'm sick now. Which means no pictures outside.
So I looked through my harddrive and after vintage flashmob organized by Harel and seeing pictures on Sztywniara blog I decided to show you my favourite childhood picture. It started to fade (as it was made a long time ago....) and we decided to scan it with all the others. It was made by my father on slide plate when I was 1,5 years old, I'm scaring neighbours' dog and I'm wearing scarlet red velvet dress my mum used to were when she was a child. It's such a pitty that this dress was lost durring one of the removals...

22.2.09

Granatowy, prawie czarny

W ostatnim tygodniu byłam tak zabiegana, że przegapiłam szafiarskiego flash mob'a zainicjowanego przez Harel. Ale chyba lepiej późno niż wcale.
A więc niniejszym prezentuję vintage marynkę z mięknego, mięsistego granatowego aksamitu. W domu była odkąd pamiętam. Była ona szyta na miarę dla mojej mamy, kiedy była jeszcze w liceum. Co powoduje że marynarka ta ma blisko 40 lat. I choć dbam o nią dokładnie tak samo jak o inne moje rzeczy, jest ona w lepszym stanie niż rzeczy, które kupiłam zaledwie rok temu..

Priceless

Na sobie mam:
aksamitna marynarka/ velvet jacket - Vintage (Jan Grodek's Atelier - still existing)
biały sweter/white sweater - Stradivarius
biała spódnica/ white skirt - Camieu (prezentowana już tu i tu)
buty/shoes - New Look (allegro.pl)

Last week I was so busy, that I missed Wordrobers flash mob organized by Harel. Better late than never.
I hereby presents the vintage jacket made of soft, fleshy velvet. I remember it to be at home forever. It was sewed for my mum, when she was still in high school. Which makes it 40 years old. And even if I take care about it the same way I do with my other clothes, but it's still in better shape that ones I bought a year ago...

21.2.09

Dress Code

Karierę zawodową rozpoczynałam jako asystentka. Jakże górnolotnie to brzmi... mówiąc zwyczajnie - po teorii studiów nadszedł czas na praktykę, a najbezpieczniej wiedzę praktyczną zdobywa się pomagając innym. Ale to stanowisko pozbawia swobody w ubiorze. I choć korciło mnie często na odkryte ramiona, krótką spódnicę lub szaloną biżuterię, pracowników z "front desk" obowiązuje określony dress code.

Dzisiaj nie mam już tak dużego kontaktu z klientami i kontrahentami jak kiedyś, ale od czasu do czasu przyjdzie mi ochota na typowo "asystencki" ubiór.
Aż mi się wyrywa - Tak, Panie Dyrektorze...

Dress Code

Na sobie mam:
Moherowy Golf/Mohair Turtleneck - Orsay
Plisowana Spódnica/Pleated Skirt - 2 Deko
Naszyjnik/Necklace - Unik (Barcelona)
Buty/Shoes - 5th Avenue
Kalendarz/Calendar - Służbowy/Business one

I've started my career as an assistant. What a pretentious start.. simply speaking - after learning theory at the university, time came to learn some practice. And the safest way to do that is helping others. This position has also some disadvantages - you loose your freedom of look. Often was I tempted with low neckline, short skirts or crazy jewellery - front desk employees has their dress code.
Today I don't have that much contact with clients or contractors, but sometimes I feel like waring this "assistant" uniform again. I nearly let it slip - Yes, Sir..

8.2.09

Blue Blanket

Wiem, że już to gdzieś kiedyś widziłam...
Oczywiście nie ma możliwości abym sobie przypomniała gdzie. Za dużo blogów, za dużo stron oglądanym codziennie.
Ale kiedy wczoraj zauważyłam ten wpis u Emmy i zobaczyłam jej kreację czym prędziej popędziłam do szafy i "przymierzyłam" koce.
Tak, koce. Miękkie, puszyste kocyki. Ciepłe ale nie za grube pledy.
Najbardziej do gustu przypadł mi błękitno-granatowy pled z widoczną fakturą splotu.
Jeszcze tylko pasek et voila!

Blue Blanket

Na sobie mam:
pasek/belt- SH/trifted
rurki/skinny jeans - Orsay
T-bars - Milla
koc/blanket - unknown

I know I've seen it somwhere before... There's no whay I could remind where and when. There's too many blogs and web-sites I watch every day.
But when I spotted yesterday this post on Emma's blog, I run to check my wordrobe for blankets.
Yes, blankets. Soft and fluffy ones. Those warm and not too thick ones.
The sky-navy blue one suited me the most with it's visible weave.
Adding the belt and voila!

24.1.09

Greenwich

Ostatnio dotarła do mnie nowo zakupiona sukienka. Pierwsza kopertowa na jaką się obważyłam - jak do tej pory uważałam, że to nie na moją figurę. Sukienka zakupiona na allegro okazała się o 3 centymetry za krótka dla mnie, ale udało mi się znaleźć na to sposób: założyłam ją na spódnicę. I muszę powiedzieć, że byłam mile zaskoczona - głęboka butelkowa zielień sukienki idealnie gra z niespecjalnie zimową białą spódnicą. Choć, czy taką niezimową... bo i Baglady rozpoczęła rok na biało, i Marissa pokusiła się na "zimowe maskowanie"...
Czas pozbywać się steerotypów zasiedziałych.

Greenwich
Na sobie mam:
Zielona sukienka/Green dress - New Look (Allegro.pl)
Biała spódnica/white skirt - Camaieu
Buty/Shoes - 5th Avenue (Deichmann)


Dress that I bought recently on Allegro.pl was just delivered. This is my first with this kind of bonding as I always thought it's not the best choice for my figure. Dress turned out to be 3 centimeters too short, but I found a solution for that - I wear it over the skirt. And I must say it looks great - deep bottle-green color of the dress goes great with white skirt. I always thought white is not a very winter color, but maybe I was wrong. Baglady started this year in white and I also spotted Marissa wearing "winter camouflage"...
Maybe it's time to abandon old stereotypes.

11.1.09

Etno

Połączenia czerni i brązu dopiero się uczę. Wiem, że to nic nietypowego, ale jeżeli chodzi o dobór kolorów, to wychowanie odnośnie doboru kolorów odebrałam wielce klasyczne, więc niektóre połączenia są dla mnie nadal trudno do przełknięcia. Ale łatwiej przechodzą w towarzystwie bieli.
Krótka bolerkową kurteczkę widziały już dziewczyny w trakcie warszawskiego szafiarskiego minispotakania, jako że miałyśmy się pochwalić zdobyczami. Choć wtedy nie wiedziałam jeszcze z czym ją połączyć, teraz ta kurteczka jest jedną z ulubionych - kończy się idealnie nad talią, a wielkie guziki nadają jej pięknie marynarsko-wojskowy charakter. Dopiąć jej nie mogę (a myślałam, że biust mam niewielki...) ale nie ma co chować pod nią etno tuniki (już prezentowanej). Uwielbiam tą tunikę, bo idealnie chowa mankamenty figury kręgla i pozwala na noszenie rurek. Z moimi ukochanymi wysokimi kozakami.
I nie ważne, że na zewnątrz ślisko i średnio nadają się do prowadzenia samochodu - będę je nosić i już.

etno

krótka kurtka/short jacket - SH/Trifted
Tunika/Tunic - Stradivarius
Jeans - H&M
Kozaki/KneepLenght Boots - Allegro.pl

Matching black and brown is something I’m still learning. I know it’s nothing untypical. But I received quite classic education when it comes to colors, so some colors combination is harder for me to accept than other. This one comes easier for me with white involved.

As for short jacket – some girls saw it during our small meeting in Warsaw, when we were asked to bring one of our “trifting trophies”. Then I did not know what match this jacked with, but now it’s one of my favorites – it ends just above waist and big buttons gives it sailory-military character. I can not button it up (and I thought my bust is rather small…) but there’s no point in hiding ethno tunic (already presented). I love this tunic as it covers all disadvantages of skittle figure and allows me to wear tube jeans. With my favorite knee-length boots. And I don’t care it’s slippery outside and those boots are the worst choice for driving – I will wear them anyway.

3.1.09

Obciach Party

Tegoroczny Sylwester minął spokojnie, absolutnie bez szaleństw. I wyjątkowo zgodnie - wszyscy byli zbyt zmęczeni lub zbyt ciężarni by szaleć po klubach lub na ulicach do białego rana. A więc poprzestaliśmy na przepysznej sylwestrowej kolacji.
Więc tegorocznej kreacji pokazywać nie będę, ale za to podzielę się z Wami moimi dziełami z przed 2 lat. Wynajęliśmy wtedy ze znajomymi domek i zorganizowaliśmy "Obciach Party" z mottem "Pokaż się nam w ubraniu, którego na trzeźwo nigdy i pod żadnym pozorem nie ubierzesz".
Poniżej załączam więc dwie "stylizacje" z tej imprezy:

Kreacja "Koszmar Druhny"
Bridesmaid’s Nightmare

Sukienka/Dress - SH/Trifted
Sztuczne perły/fake pearls - Mamy/My mums
Kokarda/Bow - Hand Made
Buty/Shoes - SH/Trifted

Oraz kreacja mojego mężczyzny "Don Alfonso"
Don Alfonso

biała skórzana marynara/white leather jacket - SH/Trifted
Koszula/Shirt - SH/Trifted
pas do smokingu+muszka/Tuxedo belt+bow tie - SH/Trifted
białe jeansy/white jeans - SH/ Trifted
Kapelusz/Hat - kolegi/friend's

This year New Year’s Party was very quiet, no romping about at all. And we all agreed to that – we were all too tired all too pregnant for partying in clubs or on the streets till the dawn. In stead we contented ourselves with delicious supper.

So there will be no pictures of this year’s creation, so I will show you what I’ve created 2 years ago. That year we rented a house with some friends and organized “Tasteless Party” with motto “Show yourselves in the clothes you would never ever wear, no matter how drunk you are”.

So here’s my“Bridesmaid’s Nightmare” and my men's “Da Pimp”.