28.12.10

Back to the Future

A więc grudzień minął cały.
Jak nie podróżowałam za Południe, to chorowałam. A jak nie podróżowałam i nie chorowałam to absolutnie nie było opcji bym wyszła na zewnątrz i zdjęła płaszcz. Że płaszcz ten sam co rok temu, to nie będę się powtarzać.
Więc wygrzebię z odmętu dysku zdjęcia jeszcze bezśnieżne, wczesnolistopadowe.

Tą wełnianą pelerynę w pięknie piaskowym kolorze kupiłam rok temu i od tamtej pory czekała na swoją chwilę wisząc na manekinie. Bo pogoda na naszej szerokości geograficznej taka, że albo na wełnę za gorąco, albo zimny północny wiatr zawiewa przez "ręczne" otwory.
W tym roku, niczym bohater wiktoriańskich powieści, pomykałam po mieście w pelerynie przez bite 2 tygodnie.
Teraz czekam na ten moment na wiosnę, kiedy znów będę mogła ją założyć.
Choćby tylko jeden dzień.

So December is gone.
I was either traveling South or sick. And when I wasn't traveling or sick, there was no way to get me outside to take the coat off for the pictures. Coat is the same one as last year, so there is no point in taking it's pictures.
So I dig through my hard disk and founf those early November pictures.
This woolen cape of beautiful sandy color I bought last year and it waited for it's moment hanging on the mannequin. Weather is our latitute is always the way it's either too warm to wear wool or the cold nothern wind is getting through the "handholes".

This year, looking like character from Victorian book, I was strolling throgh the city wearing this cape for nearly 2 weeks.

And now I'm waiting for this short time at spring when I'll be able to wear it again.
Even for one day.

Cape 1Cape 2Cape 3Cape 4


Cape - Interner vintage shop (dont' remember which one...)
Skirt - Reserved
Shirt - Tatuum
Shoes - Ecco
Gloves - Reserved Kids
Necklace - Bijou Brigette
Tights - Allegro.pl