A więc niniejszym prezentuję vintage marynkę z mięknego, mięsistego granatowego aksamitu. W domu była odkąd pamiętam. Była ona szyta na miarę dla mojej mamy, kiedy była jeszcze w liceum. Co powoduje że marynarka ta ma blisko 40 lat. I choć dbam o nią dokładnie tak samo jak o inne moje rzeczy, jest ona w lepszym stanie niż rzeczy, które kupiłam zaledwie rok temu..
Na sobie mam:
aksamitna marynarka/ velvet jacket - Vintage (Jan Grodek's Atelier - still existing)
biały sweter/white sweater - Stradivarius
biała spódnica/ white skirt - Camieu (prezentowana już tu i tu)
buty/shoes - New Look (allegro.pl)
aksamitna marynarka/ velvet jacket - Vintage (Jan Grodek's Atelier - still existing)
biały sweter/white sweater - Stradivarius
biała spódnica/ white skirt - Camieu (prezentowana już tu i tu)
buty/shoes - New Look (allegro.pl)
Last week I was so busy, that I missed Wordrobers flash mob organized by Harel. Better late than never.
I hereby presents the vintage jacket made of soft, fleshy velvet. I remember it to be at home forever. It was sewed for my mum, when she was still in high school. Which makes it 40 years old. And even if I take care about it the same way I do with my other clothes, but it's still in better shape that ones I bought a year ago...
Cudna marynarka, prawdziwa perełka ;))
OdpowiedzUsuńmarynarka świetna!! zdecydowanie zrehabilitowałaś się za spóźnienie:D
OdpowiedzUsuńTakie świetnie uszyte rzeczy z dobrych materiałów są ponadczasowe i zawsze idealnie wyglądają
OdpowiedzUsuńSzukam sobie marynarki od dłuższego czasu i nie mogę znaleźć, powoli zaczęłam wątpić, ale widzę, jednak można naprawdę ładną znaleźć.
OdpowiedzUsuńUwielbiam marynarki, a Twoja jest naprawdę świetna :)
OdpowiedzUsuńNo autentyk nie do podrobienia skoro na miare!
OdpowiedzUsuńja nie ma temat. weszłam sobie kiedyś z twojej stronki na gastronautów i doznałam objawienia. od dziś zaczynam się udzielać. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKilercola: niestety jest to jedna jedyna taka rzecz, jaką udało mi się znaleźć w szafie mamy... więcej takich cudów nie ma.
OdpowiedzUsuńCudak: gratuluję nowego "uzależnienia" ;-) Ja, przyznam się z zarzenowaniem, już nie mogę normalnie pójść do restauracji, żeby nie zastanawiać się potem jak to opisać...