Są takie miejca o których historia chciała zapomnieć.
Gdzie działy się rzeczy tak straszne, że ludzie chcieli zetrzeć je z powierzchni ziemi aby nie zostal po nich ani ślad. Zostawiając jedynie fragment bramy. I samotne drzewo z dziedzińca.
Nic więcej.
Pawiak.
Jest jeszcze muzeum, pokazujący ten koszmarny fragment historii Warszawy. To miejsce skąd dla tysięcy ludzi nie było innej drogi jak na miejsce straceń.
Lub do Auschwitz.
Większość z nich była w tym miejscu dłużej. Żyli robiąc szachy z kamienia, lalki z gałganków, torebki ze sznurka...niedokończone....
Dla mnie to miejsce wyciszenia. Przechodzę koło niego codziennie. W słoneczne dni pusty dziedziniec emanuje spokojem. Lubię tam przebywać.
Mam wrażenie jakbym mogła z nimi porozmawiać. O wszystkim. Nawet o takich głupotach jak ciuchy. Lub poważnych jak życie na przekór wszystkiemu.
To wszystko było kiedyś fragmentem ich życia. A ja wolę o nich myśleć jacy byli za życia.
Tak jak myślę jaki był mój pradziadek...
Dress - SWAP
Shoes - SWAP
Bracelet - SWAP
Necklace - no name
Cardigan - Stradivarius
Coat, Tube - Reserved
Shoes - Heavy Duty
There are places that history would like to forget about.
Places that have seen things so horrible that people wanted to wipe them off the face of the earth without leaving a mark they ever existed. Leaving just a ruins of the front gate. And lonely tree at the yard.
Nothing more.
Pawiak.
There's also a museum with exhibition about this terrifying part of Warsaw's history. From that building tousands of people could go only to execution place.
Or Auschwitz.
Most of them spend months, years in this prison. Making stone chess, dolls from fineries, bags from string...unfinished...
For me this is a place of calm. I pass it every morning. On sunny days empty yard emanate peace. I like to sit there.
I've got a feeling I can talk to them. About everything. Even about so silly things as clothes. Or serious like living in spite of all.
It all was once part of their lives. And I like to think how they were alive.
The same way I think how was my great grandfather....
niezbyt rozumiem jak w takim miejscu można zrobić sobie zdjęcie.
OdpowiedzUsuńba!
potem go umieścić na blogu o modzie.
piszesz o zadumie, wyciszeniu..i jednocześnie lansujesz się tym na blogu.
dziwne nieco...
wybacz, ale uraziłaś moje uczucia.
Jejku, żenada roku. Niesmaczne, niezrozumiałe... w tyłku się chyba autorce poprzewracało;/
OdpowiedzUsuńTo prawdziwa transgresja, pokazujesz, że szafiarska moda potrafi być prawdziwą Sztuką.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się takich wpisów...
OdpowiedzUsuńTo, że robię sobie zdjęcia przy zewnętrznym murze tego muzeum to nie znaczy, że nie szanuję pamięci ludzi, którzy tam zgineli.
A kiedy wy ostatnio ich odwiedziliście?
Kto zapalił dla nich znicz 1 Listopada?
Ja żyję koło tego miejsca. Jest dla mnie ważne. Na tyle ważne że chciałam o nim przypomnieć.
Bo patrząc na nie z okna nie widzę tłumów chętnych do zatrzymania się przy tym miejscu choć na chwilę.
Niesmaczne to malo powiedziane. Zenujace i kretynskie. Dziewczyno, chyba Ci rozum odjelo.
OdpowiedzUsuńNaprawde żenujące. Przejdź się kawalek dalej, masz skwer przy Dzielnej, tam sobie rób sesje. Albo w Arkadii. Albo w Ogrodzie Saskim. Wszystko niedaleko, a bardziej na miejscu. A na Pawiaku zapal ten znicz i nie rob cyrku.
OdpowiedzUsuń"Ja żyję koło tego miejsca. Jest dla mnie ważne. Na tyle ważne że chciałam o nim przypomnieć."
OdpowiedzUsuńPrzypomniec miejsce kazni sesja foto ze soba w roli glownej? SRSLY?
To nie tylko glupota, to takze zly gust.
Chyba ze chcialas wywolac maly skandalik, a przy okazji rozpropagowac tego bloga. W takim razie gratulacje, nie pracujesz przypadkiem w dziale marketingu?
Pomijając miejsce - dżyzas, czemu wrzuciłaś na siebie tak paskudne rzeczy?
OdpowiedzUsuńCzy najlepszym sposobem na przypomnienie o czymś jest pokazanie tego razem z płaszczykiem z Reserved? Same zdjęcia miejsca byłyby za mało wymowne?
OdpowiedzUsuńI oczywiście ta zaduma to nad pomordowanymi tam a nie nad tym jak zajebiście wyglądam w butach Heavy Duty. Może następne urocze zdjątka w pasiak obozowych? Od Reserved oczywiście
OdpowiedzUsuńA czy każde miejsce w którym ludzie przeżyli tragedie jest "of-limits" jeśli chodzi o zdjęcia?
OdpowiedzUsuńBo jeśli tak, to nie ma w tym mieście gdzie robić zdjęć.
Skwer na Dzielnej to miejsce, w którym bojownicy Żegoty wysadzali się w powietrze, w Ogrodzie Saskim rozstrzeliwano powstańców...
gdyby to nie byl Twoj blog, uznalabym Cie za niezbyt inteligentnego trolla.
OdpowiedzUsuńOtoz, wyobraz sobie, ze jest delikatna roznica pomiedzy pozowaniem w parku, a przybieraniem poz przed miejscem upamietniajacym tragiczne zdarzenie.
wielkimi literami: na ulicy Chlodnej - tak, przed tablica upamietniajaca miejsce, w ktorym byla kladka - nie.
Na Starym Miescie - tak, przed pomnikiem malego powstanca - raczej nie bardzo. Na placu Pilsudskiego - tak, pod Grobem Nieznenego Zolnierza - niekoniecznie.
Paulina - i w tym miejscu różnimy się w podejściu do miejsc pamięci.
OdpowiedzUsuńDla mnie to miejsca żywe.
Przynoszące naukę.
Nie cierń.
Odebralo mi mowe. W zlym znaczeniu tego slowa. Dla mnie to na rowni z robieniem sobie zdjec na cmentarzach, wyginanie sie przy grobach czy pomnikach. Tak sie po prostu nie robi i tyle.
OdpowiedzUsuńTaki przejmujący wpis, a potem te zdjęcia... Jakkolwiek będziesz to tłumaczyć, uraziłaś wiele osób i ze względu na nich mogłabyś to przemyśleć. Podkreślam - zamysł był dobry, wykonanie zdecydowanie nie. Może jeszcze gdyby to była sesja z innym zamysłem, ale ten jest ewidentnie szafiarski, skoro dodałaś listę ubrań. Przykro się to ogląda.
OdpowiedzUsuńNastepna sesje proponuje na Umschlagplatz lub na tle piecow krematoryjnych.
OdpowiedzUsuńA potem zapalic tam znicz, zeby upamietnic.
podpiszę się pod komentarzem riennahera'y, takie zdjęcia to przesada
OdpowiedzUsuńA na Cytadeli, państwo święci, dopuszczacie sesję?
OdpowiedzUsuńMieszkając w Warszawie, że o terenie getta nie wspomnę, non stop depczemy czyjeś groby.
W wpisie nie ma braku szacunku, nie ma luzackiego potraktowania, nie ma sesji rozbieranej na cmentarzu.
Jest wbudowanie pomnika, muzeum, w zwyczajne życie, laska ubrana w stonowane kolory, ze świadomością gdzie się znajduje.
Kalendarz Lindnera też Was tak święcie oburzył? http://www.zpdlindner.pl/pl/calendar2010.php
czy po prostu na "modową niunię" fajnie jest wsiąść szpicą intelektualną polskiego internetu, bo samych znajomych widzę?
abstrahując zupełnie od zdjęć (estetycznie mi się nie podobają) i od ubrań (wszak przecież to blog o modzie, też mi się nie podobają, jeszcze bardziej niż zdjęcia), to zastanawia mnie skąd w internautkach wiara, ba czasem wręcz wiedza, że ich myśli, odczucia, twierdzenia są jedynymi słusznymi. rozumiem, że ktoś uznaje, że zdjęcia na Pawiaku są niehalo, więc sobie takich zdjęć nie robi, nie ogląda ich, ok. ale, kurde ludzie otwórzcie się na to, że nie każdy tak uważa, każdy ma inne poczucie wrażliwości, estetyki, otwartości, rozumienia tradycji, pojmowania pamięci o zmarłych. bądźcie otwarci na to, że inni mogą czuć i rozumieć inaczej niż wy. otwórzcie swoje umysły na inność. i zamiast wbijać szpile nienawiści i szukać skandalu tam gdzie go nie ma.
OdpowiedzUsuńps a ten kalendarz z postu wyżej- dawno nie widziałam czegoś brzydszego, sierpień miecie po całości.
ps2 aa żeby nie było, nie odmawiam prawa do wyrażenia opinii, ale teksty "tak się nie robi" "to nie wypada" - jak widać niektórzy tak robią i bardzo im wypada.
o kurka, ale afera.. Na blipie, na forum
OdpowiedzUsuńCóż, choćbym nie wiem jak bardzo się starała, nie widzę tutaj żadnych obrazoburczych scen. Oburzające są staniki i wata cukrowa sprzedawane na cmentarzu, bo ktoś chce zrobić na tym interes...
OdpowiedzUsuńjuz myslalam, ze zobacze tu fotki robione w Oświęcimiu , a tu nic takiego nie ma. mnie to jakos nie oburza, znam cie i wiem, ze nie mialas nic zlego na mysli. zreszta ja sobie robilam fotki na tle powstanczego grafitti i jakos oburzenia nie bylo a tez myślałam ze bedzie.
OdpowiedzUsuńgdybyś nie napisała co to za miejsce, pewnie nikt by się nie dopatrzył
OdpowiedzUsuńMoje uczucia nie zostały obrażone, jednak strasznie mi się gryzie połączenie pierwszej części notki z "szafiarskimi" zdjęciami i opisem, z jakich sklepów pochodzą Twoje ciuchy. Nie twierdzę, że na blogu o modzie nie powinno się poruszać takich tematów, ale akurat ta forma nie jest moim zdaniem najszczęśliwsza. Niestety, wyszło trochę: "Pamiętajmy o tych, którzy zginęli, ale tak w ogóle obczajcie, co mam na sobie".
OdpowiedzUsuń