10.7.10

Seven Years in Tibet

Zdjęcia z lekkim poślizgiem, ale wreszcie są.
Na temat Warsaw Fashion Week możecie spokojnie poczytać u Kiwaczka, Miuski i Suzaa'y więc nie będę się powtarzać.
Pokazy na nierównym poziomie, pogoda kapryśna (w cieniu chłodno, w słońcu nie do wytrzymania), towarzystwo bezsprzecznie doborowe i piękny początek lata.
Lato ma dla mnie posmak orientu. Uwielbiam podróże, nie zawsze fizyczne, czasem kulinarne lub na kartach książki. A czasem strojem. A jeśli strojem to oczywiście szarawary.
Odkąd założyłam je po raz pierwszy dwa lata temu (inspirując się Baglady i Bastet) nie jestem w stanie znaleźć nic wygodniejszego.
Ach, żebym mogła jeszcze pójść w nich do pracy...


PS: Tak, pamiętam...zdjęcia z Mediolanu...muszę tylko zrobić zdjęcia w tej cudownej rzeczy, którą tam kupiłam...

Budda2
Budda3
Budda1
Bydda4

Szarawary/Harem Pants - Radsha Shop
T-Shirt & Sweater - H&M
Szal/Shawl - Szmartix
Sandały/Sanals - Eram


Pictures with a slight delay, but finally I got them here.
About Warsaw Fashion Week you can read at the Kiwaczek, Suzaa and Miuska, so I will not write about this event.
Shows were on uneven level, capricious weather (it was cool in the shade, and unbearably hot in the sun), the company was wonderful - beautiful early summer.
The summer for me has the taste of the Orient. I love to travel, not always physical, sometimes with food, or on the pages of the book. And sometimes with clothes. With dress trousers, of course.
Ever since I wore them for the first time two years ago (inspired by the Baglady and Bastet) I can not find anything more comfortable.
Oh, if only I could wear them to work...


PS: Yes, I remember ... pictures from Milan ... I only need to take pictures in this wonderful thing I bought there ...